.

.

wtorek, 28 listopada 2023

Tanji - wioska w Afryce

Dzisiaj udało się znaleźć chwilę i coś dla Was napisać. Przenosimy się do zachodniej części kontynentu afrykańskiego. Dzisiaj odwiedzicie ze mną malutką wioskę rybacką, która nazywa się Tanji. 

Wioska położona jest stosunkowo niedaleko stoicy kraju, który chyba po raz pierwszy gości na blogu. 

Gambia – nieduże państwo z dostępem do Oceanu Atlantyckiego. To właśnie tu Was dzisiaj zabieram. 

 Wyobraźcie sobie teraz, że spektakl jaki zobaczycie na fotografiach rozgrywa się codziennie. Dla mnie miejsce przepiękne, prawdziwe i pełne tradycji. W czasie kiedy chodziłem po wiosce byłem jedynym białym „turystą” z aparatem w ręku. Miałem możliwość zobaczyć w jaki sposób ludzie tam mieszkający walczą o przetrwanie, o zarobienie choć odrobiny pieniędzy. 









Ocean daje im życie, ale niestety nie dbają o niego i woda wyrzuca na brzegi góry śmieci. Codziennie łodzie rybackie wypływają w morze i wracają w godzinach popołudniowych. Wtedy możecie zobaczyć, jak mocno mieszkańcy starają się pozyskać chociaż troszkę tego co udało się złowić. Każdy ma określone zajęcie - jedni wchodzą do wody po świeże ryby, inni czekają na plaży aby je kupić,  jeszcze inni czekają aby zacząć je obrabiać. Większość rybaków łowi przy użyciu tradycyjnych sieci, łodzie są małe i ilości ryb też nie za duże. Bywa czasami, że kto pierwszy ten lepszy. Kolejne niesamowite doświadczenie, które pokazuje, że ludzie są tacy sami wszędzie, starają się przetrwać i zapewnić rodzinie godne życie. Ale są różne standardy tego życia, których ja nawet nie chcę porównywać. Widząc to człowiek tak naprawdę może się przekonać, co w życiu jest ważne. 

 

Niestety nie umiem na fotkach przekazać zapachu i odgłosów tam panujących, ale ma się wrażenie, że jesteśmy w zupełnie innym świecie. Nie da się tego porównać do naszych realiów i sprzętu, którym dysponują rybacy. 

 











Przypominając, że w tamtym momencie byłem jedynym biały człowiekiem chcę Wam przedstawić moje odczucia. Są dość jednoznaczne - czułem się bezpiecznie, chodziłem gdzie chciałem, nikt  nie zwracał na mnie większej uwagi. Aparat czasami wywoływał emocje. Jedni odwracali się w drugą stronę, inni uśmiechali i machali. Ja należę do tych ludzi, którzy jak widzą czy słyszą żeby nie robić zdjęć to nie robię. I na pewno są miejsca, w których nigdy bym się nie odważył. Tutaj bez problemu.

 

Porównując Gambię do innych afrykańskich krajów jest to kraj, który mogę polecić początkującym globtroterom i do którego chętnie będę wracał.  Wszędzie trzeba uważać i być przewidującym na tyle na ile to możliwe, ale podróżując z głową jak widać się da. 











Po więcej szczegółów zapraszam w komentarzach albo po prostu piszcie maile. 

Życzę Wam z całego serca, aby każdy z Was chociaż na chwilę mógł zobaczyć to co widzę ja i poczuć co czuję w trakcie podróży. Będąc dzieckiem zawsze marzyłem o tym żeby zobaczyć jak ten świat wygląda i trochę się to udaje. Warto mieć marzenia i starać się je realizować, mimo tego, że kosztują nie mało. Pamiętam, jak jechałem pierwszy raz na dłuższą wyprawę, był dylemat czy może zbierać na samochód, czy kupić nowy aparat czy po prostu odłożyć i trzymać na „czarną godzinę” – patrząc z perspektywy czasu były to ciężko zarobione pieniądze, ale lepiej ich wydać nie mogłem. Tego byłem pewien jak stanąłem na drugim kontynencie i zacząłem myśleć gdzie pojadę za rok… 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A tu napisz co Ci chodzi po głowie - będzie mi miło.