.

.

sobota, 12 lipca 2025

Warto marzyć – Wielki Mur i małe marzenia

Mówią, że człowiek musi czasem marzyć — to paliwo do działania, do pracy i do trzymania się swoich celów. Jednym przychodzi to z łatwością, inni muszą ciężko na to pracować. Ale czasem… się udaje. Pamiętam, że jako dziecko miałem wspólny plan z kolegami — związany z Wielkim Murem Chińskim. To marzenie trwało przez ponad 30 lat, a dziś mogę powiedzieć: stanąłem na nim. 


I właśnie tam zaczyna się ta historia. Wyruszamy do dystryktu Huairou w północno-wschodniej części Pekinu, gdzie znajduje się jeden z najlepiej zachowanych i udostępnionych fragmentów Wielkiego Muru Chińskiego – Mutianyu.










Wielki Mur – trochę faktów, trochę legend. 

Zgodnie z przekazami, budowę muru rozpoczęto już w III wieku p.n.e. z rozkazu pierwszego cesarza Chin. Początkowo miał być symbolem potęgi władcy, a później pełnił funkcję obronną, chroniąc Chiny przed najazdami ludów północnych. System zapór, fortyfikacji i strażnic rozciągał się na tysiące kilometrów. Legenda głosi, że przy jego budowie życie straciło około miliona robotników, których ciała miały zostać wmurowane w strukturę muru. Czy to prawda? Trudno powiedzieć — historia i mit przenikają się tu nieustannie. Mur przybrał swój dzisiejszy wygląd w XV wieku w czasach dynastii Ming, która w odpowiedzi na zagrożenie ze strony Mongołów postanowiła wzmocnić istniejące konstrukcje. Stał się fizyczną granicą imperium i symbolem bezpieczeństwa.












21 tysięcy kilometrów w cieniu historii. 

Całkowita długość Wielkiego Muru to ponad 21 tysięcy kilometrów. Podobno można dostrzec go z kosmosu — choć naukowcy mają na ten temat różne zdania. To co widzimy dziś jako turyści, to zaledwie niewielki fragment, przygotowany z myślą o zwiedzaniu. Część pozostałych odcinków jest zbyt niebezpieczna lub zbyt mocno zniszczona, by spacerować po nich bez ryzyka. Mutianyu to właśnie taki „komercyjny” kawałek — ale mimo to potrafi zachwycić. Zadbane ścieżki, klimatyczne wieżyczki, widoki zapierające dech. Nic dziwnego, że w 1987 roku wpisano Mur na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a w 2007 ogłoszono go jednym z siedmiu nowych cudów świata.











Czy warto odwiedzić?

Zdecydowanie tak. Polecam szczególnie letnie miesiące — otaczająca zieleń, mgła unosząca się nad górami i cisza, która przenosi myśli w inny wymiar. Warto jednak pamiętać, że jesteśmy w Chinach: język angielski nie jest powszechny, a popularne komunikatory mogą mieć ograniczoną funkcjonalność. Na szczęście mieszkańcy są serdeczni i pomocni — prawie zawsze da się porozumieć. Wielki Mur Chiński to nie tylko kamienie i historia. To także dowód na to, że marzenia — nawet te z dzieciństwa — mogą się spełnić. Trzeba tylko dać im czas. 
Bo warto marzyć...





3 komentarze:

  1. Sztuczne drzewo i sztuczne kwiatki, może mur też nieprawdziwy. Dobry materiał filmowy, pozwala trochę wczuć się w klimat tamtego miejsca, o ile można to zrobić przed ekranem. Czy to prawda, że fortyfikacje obronne są zwrócone w stronę Chin? Czy ten mur jest zbudowany z cegieł?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za komentarz. Co do kierunku fortyfikacji to patrzą one w różnych kierunkach w zależności od ukształtowania terenu. Co do budowy to wszystko zależy od miejsca i od lokalizacji i co na dany moment było dostępne. Początki była ubijana w drewnianych szalunkach ziemia, później już kamień a na końcu cegła klejona zaprawą robioną z mąki ryżowej. Ogólnie robili z tego co było pod ręką. Odrestaurowane fragmenty wyglądają dużo inaczej od tego co jest nieruszone.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wyjaśnienia.

    OdpowiedzUsuń

A tu napisz co Ci chodzi po głowie - będzie mi miło.