.

.

wtorek, 30 listopada 2021

Gruzja - dwa dni z podróży

Lądujemy po raz kolejny w Gruzji. Mam okazję bywać tutaj dość często. Zawsze mam to samo wrażenie - jak najszybciej z miasta, a później  może być już tylko lepiej. Miasto, z którego uciekam to Tbilisi. I właśnie dziś będziecie mieli okazję zobaczyć jak wygląda.

Oczywiście pierwszy problem pojawił się już na lotnisku. Pani funkcjonariuszka zakwestionowała moje szczepienie (naszą aplikację) i nie chciała mnie wpuścić. Uratowała mnie książeczka szczepień, w której miałem wpisane dwie dawki wraz z terminami. Jak się później udało wyjaśnić trafiłem na zły dzień owej Pani…. Nie miała podstawy do takiego działania i najwidoczniej chciała sobie pogadać. 

    Pierwsze kroki to transport z lotniska do centrum miasta – tutaj sugeruję dogadać się z ceną wcześniej i nie korzystać z oznakowanych taksówek, bo są droższe. 

Po dotarciu do hotelu i wymianie numeru telefonu z kierowcą, zapadła decyzja, że skoro następnego dnia mam trochę luzu to mogę gdzieś  pojechać.  Kierowca zjawia się o umówionym czasie pod hotelem i ruszamy do Signagi. Docieram na miejsce po około 2,5 h. Czas minął szybko ponieważ kierowca był bardzo sympatyczny więc całą drogę przegadaliśmy. 

Sygnagi, często zwane miastem zakochanych, troszkę opustoszałe,  chyba ze względu na pandemię. Coś udało mi się jeszcze za dnia zobaczyć. Kierowca cierpliwie na mnie czekał, a ja zwiedzałem. Miasto uznawane za stolicę Kacheti – regionu znanego na całym świecie z produkcji wina. Oprócz pięknych widoków zobaczyłem   Monastyr Bodbe i święte źródła. Zaliczyłem też mały sacer po mieście. Oczywiście ciężko było znaleźć otwarty lokal, ale udało się i zjadłem olbrzymie chaczapuri, które popiłem pyszną lemoniadą. Kawałek zostawiłem jeszcze dla mojego kierowcy (był zaskoczony, ale i bardzo zadowolony). 

Powrót to Tbilisi po ciemku również przebiegł w bardzo przyjemnej atmosferze. 












Pokażę Wam jeszcze trochę Tbilisi.  Miasto jak miasto - są miejsca wyglądające przepięknie, są też takie, na które nie chce się patrzeć. Ja uciekam generalnie z miast jak mogę i wiedząc, że w niewielkiej odległości mam góry tym bardziej szkoda mi tracić w nim czas. Samo poruszanie po centrum jest stosunkowe proste. Chcąc jechać dalej korzystam z metra. 

W trakcie pobytu udało mi się trafić na ogromną demonstrację przeciwko obecnemu rządowi w związku z umieszczeniem w areszcie byłego prezydenta.  Kilkadziesiąt tysięcy ludzi manifestujących na głównej ulicy robiło wrażenie. Oczywiście po długim spacerze szybki przystanek w Warszawie i spotkanie rodaków. Chwila rozmowy, wymiana poglądów i informacji, powrót do hotelu. 































Skoro chciało Wam się to czytać do tego momentu to na sam koniec zapraszam na grillowane kasztany i przepyszny sok z granata. Gdybyście kiedyś byli w Gruzji koniecznie spróbujcie – jest rewelacyjny. 
 

Bonus na koniec – jak ktoś potrzebuje informacji praktycznych, cen, a nawet kontaktów na miejscu typu sprawdzony kierowca itp.. piszcie zapraszam.  Dziękuję za wytrwanie do końca. 








 

1 komentarz:

  1. Gruzja jest na mojej liście "tam chce". Póki co zadowalam się poznawaniem tego miejsca przez ich pełną smaków, aromatów i przypraw kuchnie odwiedzając restauracje prowadzone przez Gruzinów. Charczo, chaczapuri, chinkali, pchali - pycha. Niestety w miejscach, w których byłam soku ze świeżo wyciskanych granatów nie było, ale była pyszna gruzińska lemoniada :)

    OdpowiedzUsuń

A tu napisz co Ci chodzi po głowie - będzie mi miło.