Dzisiaj lądujemy w Londynie najbardziej obleganym mieście na wyspach. Na temat historii czy położenia rozpisywać się nie będę, ponieważ jest to bardzo mocno znane miejsce.
Samo miasto przeogromne i co zaskakuje podzielone na strefy narodowościowo religijne. Czyli dzielnice, które zamieszkiwane są przez ludzi tej samej narodowości i tego samego wyznania. Mój wybór pada na praktycznie centrum czyli Paddington – cichy i spokojny fragment dzielnicy z którego do pałacu (Buckingham Palace) mamy około 3 km. Skupiam się na miejscach, które trzeba zobaczyć takich jak pałac królewski, Big Ben, czy Tower Bridge. W między czasie 3 największe muzea w tym jedno, które pokazuje zabytki przywiezione do Anglii w czasie wojen.
Ogólnie tanio nie jest na szczęście główne muzea są darmowe, natomiast wszystko ekstra we wewnątrz jest płatne. Tak samo mniejsze muzea są płatne a wejściówki to ceny w granicach 30-60 funtów więc nie mało. Po samym Londynie poruszamy się metrem, fajna sieć stacji i bezproblemowa obsługa i jest nawet tanio. Oczywiście jak macie czas to zachęcam do spaceru, podczas którego możecie naprawdę zobaczyć dużo więcej.
Języka nie należy się bać mi udało się nawet ze dwa razy porozmawiać z oryginalnym mieszkańcem wysp. Cała reszta jest napływowa i język bywa na bardzo różnym poziome ale wszyscy chętnie próbują się dogadać. Miasto ma swój klimat, liczne puby gromadzą setki turystów, a jak trochę poszukacie to znajdziecie miejsca gdzie przesiadują rodowici mieszkańcy a wystrój i klimat przypomina lata międzywojenne. Czy Londyn jest miastem, które warto odwiedzić – myślę że tak. Coś w sobie ma i każdy może znaleźć sobie coś dla siebie. Od miejsc strasznie przeludnionych do zielonych parków w centrum z biegającymi wiewiórkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A tu napisz co Ci chodzi po głowie - będzie mi miło.