Wchodząc do środka, ma się wrażenie, że czas zwalnia, a każdy samochód ma do opowiedzenia własną historię.Pierwsze, co przyciągnęło mój wzrok to Budołaz oraz Warszawa M20 o numerze 000001- pierwszy samochód, który zjechał z taśmy produkcyjnej w powojennej Polsce.
O obu tych pojazdach oglądałem filmy zamieszczone na platformie YouTube. Historii tych pojazdów nie będę opisywał zachęcam do obejrzenia materiałów przygotowanych przez Patryka.
Oczywiście w oczy rzuca się również Porsche, którym ścigał się Sobiesław Zasada oraz stojący całkiem w nieeksponowanym miejscu Peugeot, który woził generała Jaruzelskiego. To nie jest zwykła limuzyna. To mobilny symbol władzy, epoki napięć i decyzji, które odcisnęły piętno na całym kraju.
Muzeum w Otrębusach to jednak nie tylko polityczna historia. To także dziesiątki innych pojazdów. Każdy z nich ma swój charakter, zapach starej skóry, metalu i benzyny. To miejsce, w którym można poczuć, jak wyglądała motoryzacja zanim stała się nowoczesna i globalna.Spacerując między eksponatami, trudno nie docenić pasji, z jaką powstało. Widać tu miłość do detalu, szacunek do historii i ogrom pracy włożony w to, by kolejne pokolenia mogły zobaczyć, jak wyglądała droga, którą przeszła motoryzacja.
Otrębusy to nie tylko muzeum. To wehikuł czasu. Miejsce, w którym można na chwilę zatrzymać się w biegu codzienności i zanurzyć w świecie, gdzie każdy samochód ma duszę.Samo muzeum wymaga sporych nakładów i większej przestrzeni, bo jest ciasno, ale klimat starych lat nawet samego budynku jest zachowany. Można napić się kawy a nawet zjeść obiad i nie spiesząc się podziwiać wszystko co jest dostępne.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A tu napisz co Ci chodzi po głowie - będzie mi miło.