Niestety podczas podejścia do lądowania jak relacjonuje pilot Niki 11 zobaczył flary obok siebie, szybko jednak zorientował się, że nie są to flary tylko ogień otwarty przez obronę przeciwlotniczą. Nie bardzo docierało do niego, dlaczego strzelają do „swojego”. Samoloty biorące udział w operacji zostały ostrzelane na początku przez obronę przeciwlotniczą a następnie żołnierze strzelali do nich z ziemi.
Na pokładzie samolotu (Niki 4) wybuchł pożar, komandosi płonęli żywcem, uszkodzenia były tak wielkie, że doprowadziły do upadku. „Friendly fire” to powiedzenie stosowane przez żołnierzy w przypadku ostrzelania przez swoją bądź sojuszniczą armie. Do tego doszło i tutaj obsługa naziemna nie wiedziała o operacji i samolot greckich komandosów został potraktowany jak wróg i zestrzelony. Całą tragedię przeżył jeden z żołnierzy który wyskoczył z samolotu przed samym uderzeniem o ziemię. Został natychmiast odnaleziony i opatrzony. Żołnierze zostali pochowani dokładnie w miejscu katastrofy. W 1979 r., ciała zostały ekshumowane i odesłane do Grecji, tylko 12 z nich zostało poprawnie zidentyfikowanych.
Obecnie jest to duży cmentarz, na którym stoi replika samolotu Nord Noratlas z numerami bocznymi 52 133, który został zestrzelony.
Na początku cmentarza znajduję się statua, która symbolizuję kobietę wypatrującą tych, którzy nie wrócili po inwazji do domów bądź zostali uznani za zaginionych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A tu napisz co Ci chodzi po głowie - będzie mi miło.